Targi motocyklowe MC Mässan 2019 w Sztokholmie
W dniach 25-27 stycznia 2019 roku, na terenie stadionu narodowego „Friends Arena” na Solnej pod Sztokholmem, odbyły się coroczne targi motocyklowe MC Mässan. Miałem okazję odwiedzić to wydarzenie i przyznam że ta trzydniowa impreza zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zorganizowana była profesjonalnie i z rozmachem. Wystawców było niemal 150-ciu, zajmowali całą przestrzeń centralnego boiska oraz koronę wokół obiektu. Było co oglądać!
Każdy, kto był na targach motocyklowych, wie mniej więcej czego się można po takiej imprezie spodziewać. Były stoiska i prezentacje firm motocyklowych, były eksponowane nowości na bieżący rok, całość uzupełniały stoiska organizacji motocyklowych, pokazy, bufety i tym podobne atrakcje. Jako że nie każdy ma okazję porównać rodzime targi z tymi organizowanymi w sercu Szwecji, zobacz czym dla mnie MC Mässan różniło się od odwiedzanych do tej pory na polskiej ziemi.
Skandynawia lubi motocykle!
Pierwsza obserwacja dotyczy ogromnej ilości osób odwiedzających targi. Na pierwszy rzut oka, ciężko nazwać to różnicą, wszak podobne imprezy w Polsce także ściągają tłumy widzów. Biorąc jednak pod uwagę, że Szwedów jest niemal 4 razy mniej niż nas, to wypełniony po brzegi wielki obiekt wystawowy, wskazuje na bardzo duże zainteresowanie Skandynawów motocyklami! Oprócz odzianych w skórzane kamizelki bikerów, mijałem cywilnie odziane pary, ojców i matki z wózkami, osoby młode i w wieku emerytalnym. Trafili się nawet ośnieżeni Finowie, którzy przyjechali na targi swoimi motocyklami.
Miło było też zobaczyć, że dobra organizacja imprezy pozwoliła uniknąć długich kolejek i nadmiernego tłoku w kluczowych punktach wystawy. To był duży plus.
Nie tylko komercja
Drugą istotną różnicą była, niezwykła w porównaniu z Polską, ilość niekomercyjnych stoisk należących do klubów motocyklowych, organizacji społecznych oraz przedstawicieli administracji państwowej. Zlokalizowano je w większości na koronie obiektu, z której schodami można było zejść na główny obszar, zdominowany przez firmy motocyklowe.
Kluby motocyklowe
Będąc już nieco zmęczony intensywnym marketingiem wielkich koncernów, z przyjemnością odwiedziłem pasjonatów motocyklizmu, nienastawionych na promocję i sprzedaż swoich usług czy produktów. Klubów było niemało, widać że Szwedzi lubią identyfikować się z marką swojego motocykla i chętnie zbierają się w zorganizowane grupy. Nie był bym sobą gdybym nie zawitał do BMW MC-klubben Sverige. Zostałem tam mile powitany, dostałem zestaw materiałów informacyjnych i zaproszenie do udziału we wspólnych wycieczkach. Ich daty są już rozpisane na cały 2019 i opublikowane na stronie http://bmwklubben.se i w materiałach dostępnych na stoisku. Pełny profesjonalizm!
FMCK
Inną ciekawostka były dwa stoiska FMCK czyli wojskowej organizacji zrzeszającej motocyklistów-wolontariuszy. Jest to formacja wchodząca w skład obrony cywilnej, podlegająca dowództwu szwedzkich sił zbrojnych. Wyraźnie widać, że motocykle są traktowane przez szwedzka armię jako doskonały pojazd do zastosowań militarnych. Motocykliści konwojują pojazdy wojskowe, podejmują działania rozpoznawcze i patrolowe, wspierają logistykę dostarczając oddalonym oddziałom amunicję i wyposażenie. Członkiem FMCK może zostać pełnoletni obywatel Szwecji po odbyciu testów sprawnościowych i podpisaniu stosownych deklaracji. Ma dostęp do broni, własny mundur, objęty jest obowiązkowymi szkoleniami i dysponowany w miarę potrzeb określanych przez państwo. Co więcej – służba na motocyklach odbywa się przez cały rok, nawet zimą. Zielone, wojskowe motocykle wyposażone są w składane, boczne narty, które umożliwiają jazdę na lodzie i śniegu.
Älgskadefondsföreningen
Ciekawostką było stoisko Älgskadefondsföreningen, organizacji zajmującej się tematyką kolizji drogowych z udziałem skandynawskiej fauny większego kalibru. Problem zderzenia z łosiem czy sarną znany jest nam również w Polsce. W pustej i gęsto zalesionej Skandynawii ma on jednak zupełnie inną skalę. Im dalej na północ tym zwierzęta w obrębie drogi występują częściej i o kolizję łatwiej. Na stoisku, w ramach edukacji, można było spróbować swoich sił na symulatorze jazdy autem, prezentującym typowe zachowania dużych zwierząt na drodze. Rozumiem już czemu większość zwykłych dróg przez lasy ma tu ograniczenie do 70 km/h. Większa prędkość nie daj praktycznie żadnych szans na unikniecie kolizji z łosiem czy reniferem.
Członkiem organizacji może zostać każdy, kto wpłaci roczną składkę w wysokości 150 koron (około 63 PLN). Ma wtedy dostęp do materiałów edukacyjnych oraz specjalne ubezpieczenie komunikacyjne. Pokrywa ono koszty powstałe przy kolizji zwierzęcia i dowolnego rodzaju pojazdu, prowadzonego przez członka organizacji. Obowiązuje na terenie całej Skandynawii. Być może jest to interesująca opcja dla Rodaków, często odwiedzających północ Europy?
Polis – szwedzka Policja na motocyklach
Swoją reprezentacje miała również szwedzka Policja, wystawiająca swoje flagowe motocykle. Tabor to głównie BMW R1200GS i nieoznakowane K1300GT. Na stoisku można było podziwiać dodatkowe wyposażenie motocykli i dowiedzieć się wiele ciekawostek o systemie szkolenia policjantów, szczegółach ich pracy takich jak np. metody kontroli prędkości pojazdów. Pouczające doświadczenie J
Zima motocyklistom nie straszna!
Kolejną specyfiką szwedzkich targów była bogata oferta ubiorów zimowych. Część skandynawskich motocyklistów zimna się nie lęka i kontynuuje swój sezon, gdy my już chowamy nasze maszyny na zimę. Tutaj nie brakuje entuzjastów zimowej jazdy motocyklem. Ma to odbicie w bogactwie oferty opon i ocieplanej odzieży motocyklowej dla całej rodziny, wliczając w to również dzieci. Bardzo przypadły mi do gustu gumowane i ocieplane jednoczęściowe kombinezony. W czymś takim nie straszno wyjechać na motocyklu przy kilku czy kilkunastu stopniach mrozu.
Brak dyskryminacji płci
Kolejną z różnic, która uderzyła mnie zaraz po wejściu na teren wystawy, był brak hostess eksponujących swoje wdzięki. Na próżno by szukać roznegliżowanych dziewczyn, pozujących do zdjęć na najnowszych modelach motocykli czy tkwiących bez słowa przy ladach stoisk. Nie ukrywam, że wszechobecne w Polsce przedmiotowe traktowanie kobiet, nijak nie wpisuje mi się w atrybuty profesjonalnego marketingu. Z przyjemnością od tego odetchnąłem… Co więcej – takie targi są doskonałą okazją do promowania bezpieczeństwa i powszechnego stosowania ubiorów motocyklowych z którymi krótkie mini i wysokie obcasy maja niewiele wspólnego. Czemu z tego nie skorzystać?
Komercyjna oferta wyglądała znajomo
Prezentacje firm motocyklowych spełniają już ustalony standard, niezależny od miejsca organizacji targów. Wchodząc na główną część ekspozycji od razu można było zlokalizować liderów zajmujących najbardziej okazałe i wyeksponowane miejsca. Dekoracje ich stoisk zbudowano z rozmachem a znaczące upusty dla zawartych na miejscu transakcji i bogate materiały reklamowe to znane nam, obowiązkowe atrybuty targów motoryzacyjnych.
Oczywiście i tu były ciekawostki. Na stoisku firmy Touratech można było sobie wywrócić i podnieść dużego GS-a. Wychodził z tego bez szwanku dzięki pełnemu orurowaniu gmolami. Na stoisku firmy Källs można było dokonać przymiarki i zamówić ze sporym upustem indywidualne stopery do uszu dla motocyklistów. Na stoisku Mercedesa można było zobaczyć przykłady zabudowy samochodów dostawczych dedykowane dla fanów off-roadu i turystyki motocyklowej. Dawały możliwość mieszkania w aucie oraz transportu i serwisowania motocykla. W sam raz na zimowy wypad na słoneczne południe Europy!
Podsumowanie
Zdecydowanie targi warte były odwiedzenia! Prezentują nieznane nam oblicze szwedzkiej motoryzacji. Popularność motocykli i bezkompromisowość Szwedów w podejściu do chłodniejszego klimatu zrobiła na mnie wrażenie. Po raz kolejny sprawdza się tutejsze powiedzenie: „nie ma złej pogody, jest tylko niewłaściwe ubranie”… W przypadku motocykli jest ono chyba jeszcze wyraźniej widoczne!
Kolejne targi 24-26 stycznia 2020 w Göteborgu!